Seks w fabule, rozprasza

couple-570903_1280

Moi Czytelnicy, a także Ci którzy mnie bliżej znają wiedzą, że jestem propagatorką, jakże niemodnego w dzisiejszych czasach, poczekania ze współżyciem do ślubu. Dzisiaj przypomniały mi się słowa jednej z recenzentek „Ty i ja dwa różne światy”, która napisała, że zawarte w powieści opisy zbliżeń seksualnych odciągały ją od fabuły. Recenzja była napisana jakiś czas temu, ale te słowa dzisiaj wybrzmiały w mojej głowie, dając pożywkę do postawienia pewnej tezy.
Pomyślałam, jakie to prawdziwe, co ta pani napisała. Emocje samego opisu, a także fakt zatrzymania się w miejscu, gdzie dwoje ludzi dotykają się i odczuwają wzniesienia właściwe dla intymnej bliskości kochanków już powodują, że to co istotne umyka nam. A mówimy tu o opowieści snutej na kartkach papieru, gdzie fabuła dotyczy wymyślonych bohaterów, a nie prawdziwych ludzi. O ileż jest to mocniejsze, gdy dotyka nas bezpośrednio, wówczas przecież emocje będą większe i bardziej złożone.
Jeśli takie rozproszenie przychodzi poprzez samo czytanie, o ile prawdziwsze jest, że seks uprawiany przed ślubem odbiera nam możliwość skupienia się na istocie związku. Pytanie nasuwa się, czy w ogóle dostrzegamy tę istotę. Niektórzy nieświadomie budują swój związek na bliskości fizycznej, jednak jest to budowla postawiona na piasku i przy pierwszej burzy runie, nie pozostawiając kamienia na kamieniu. Ilość rozwodów może tylko potwierdzić tę tezę. Niestety dość często już nie tylko sprawcy nieszczęścia cierpią, bo w międzyczasie pojawia się na świecie dziecko, które nie prosiło się na świat, tylko zostało zaproszone przez dwoje dorosłych fizycznie ludzi, którzy uprawiając seks nie byli na tyle odpowiedzialni, aby najpierw zbudować bliskość mentalną, emocjonalną, empatyczną…
Większość z nas – jeśli nie wszyscy – ma pragnie być kochana na zawsze, a nie tylko przez jakiś czas. Dobrze jest więc zainwestować we wzajemne poznanie siebie, a nie swoich ciał i emocji towarzyszących miłości fizycznej – na to przyjdzie odpowiedni czas. Zdaje się być łatwiej „pójść z kimś do łóżka” niż usiąść przy stole i porozmawiać. I kiedy piszę porozmawiać, nie mam na myśli rozmów o polityce, sytuacji w schroniskach dla zwierząt bądź innych, nawet najbardziej wartościowych, ale jednak zewnętrznych tematach. Jakie tematy moim zdaniem powinny być więc poruszone?
Na pewno nie na pierwszej randce ani nawet na drugiej 😉 ale gdy zaczyna się robić między nami „poważnie”, warto jest wiedzieć, co ta druga osoba myśli np.: o ślubie, ile dzieci chce mieć (czy w ogóle chce je mieć), jakie ma plany zawodowe, czy będą one do pogodzenia z życiem razem, jak widzi wspólne spędzanie czasu, a jak oddzielnie, jaka ma być odpowiedzialność za finanse, podział obowiązków… Nudne? Może, a jednak bardzo ważne. Ktoś może zapytać: a co szkodzi takim rozmowom seks? Ano szkodzi, bo te emocje, które przeżyliśmy podczas współżycia zwiększają nasze oczekiwania, zmniejszając umiejętność przyjęcia odmiennego zdania. Rozmowa nie jest już poznawaniem się, a staje się oczekiwaniem, żeby nasz wybranek/ka chciał/a tego czego my chcemy. Zaś umiejętność przyjęcia odmiennego punktu widzenia, na ważny dla nas aspekt życia maleje, bo odbieramy to przeciwko sobie, a nie jako poznanie drugiego człowieka. Z każdej strony wygląda to tak samo: chcemy być wysłuchani, ale nie umiemy wysłuchać. Trudno wówczas wypracować kompromis, bo zaszliśmy za daleko w sferze, która powinna była poczekać.
Budowanie relacji opartej na poznaniu drugiej osoby przygotowuje nas do umiejętności akceptowania jej wyborów – innych niż my byśmy dokonali. Wówczas stajemy się gotowi by kochać, zamiast mieć pretensje, że nie jesteśmy najważniejsi. Dajemy sobie wzajemnie prawo do bycia sobą, zamiast oczekiwać, aby było po naszej myśli. Miłość może się spełniać tylko w wolności, czyli: chcę ci to dać, a nie czuję się zmuszona/y aby tak, a nie inaczej się zachować, powiedzieć, czy zareagować. Otwartość na drugą osobę jest przygotowaniem się na trudy zaakceptowania inności małżonka i daje szansę na zagwarantowanie sobie dobrego domu, pełnego szacunku i miłości.

„Lepiej zapobiegać niż leczyć”. Myślę, że do małżeństwa pasuje jak ulał.

zdjęcie: JillWellington 

Dodaj komentarz