Kolosi na Kolosach – 2019

hands-600497_640

Kolosy – największy festiwal podróżniczy w Europie już po raz dwudziesty zebrał w gdyńskiej hali sportowej rzesze miłośników podróży. Początek trzydniowych spotkań był ósmego marca, a ja miałam przyjemność być tam osobiście z moją rodziną. Mój wpis nie będzie dotyczył prelekcji, które były jak zwykle zajmujące, bo o tym możecie poczytać, choćby bezpośrednio na stronach samych prelegentów. Chcę się z Wami podzielić osobistym przeżyciem i spostrzeżeniem, które przydarzyło mi się jako uczestniczce tego wydarzenia.
Hala, jak zwykle szybko wypełniła się ludźmi chętnymi do prześledzenia przygód jakimi chcieli się podzielić z nimi podróżnicy. W tym roku udało się nam zająć miejsca tuż przy przejściu dzięki czemu nie musieliśmy wychodząc, na przykład do toalety, balansować przy przeciskaniu się między rzędami. Wąskie przejścia sprawiają, że ma się wrażenie, że za chwilę można spaść w dół. Poza tym ciągłe przepraszanie, tych którzy zajmują miejsca między naszym siedzeniem a wyjściem albo z powrotem.
No i właśnie temat przepraszania innych zajął nieco moją uwagę podczas przerw. Piątek, czyli obecność szkół. Zapaleni pedagodzy, widzący wartość w podróżach i poznawaniu innych kultur, w ramach zajęć szkolnych przyprowadzają młodzież na zajęcia praktyczne. I tu właśnie zaczęła się dla mnie lekcja. Dziewczyny, które siedziały w tym samym co my rzędzie, wychodząc nie pomyślały o tym, aby przeprosić osoby, które mijały. Oczywiście przepuszczaliśmy je, ale w moich myślach pojawiło się, że mogłoby to trochę inaczej wyglądać. Przecież to nic nie boli, powiedzieć „przepraszam”, gdy ktoś usuwa się robiąc nam miejsce, abyśmy mogli przejść. Jako, że byliśmy tam kilka godzin, sytuacja powtarzała się wielokrotnie i tylko jeden raz, jedna uczennica użyła tego słowa.
Zastanawiałam się, jak delikatnie dać im znać, że miło by było, gdyby pomyślały o grzecznościowym zwrocie. I oto, zamiast dawania im nauki, to ja zostałam pouczona. Niemal pod koniec naszego pobytu na Kolosach w tym dniu, po raz kolejny dziewczyna wracała na swoje miejsce, mnie już minęła i była na wysokości mojego męża, a wtedy ZOBACZYŁAM TO (z tymże pomimo, że bardzo wyraźnie widziałam ten obraz, to zdawałam sobie sprawę, że nie dzieje się on naprawdę). W każdym razie zobaczyłam, jak mój mąż podaje rękę tej dziewczynie pomagając jej bezpiecznie przejść dalej, do jej miejsca, a ona z tej pomocy skorzystała. Zatkało mnie, takie to było piękne. Tak! Takie jest niebo, pomagamy sobie wzajemnie. Przecież to balansowanie jest niewygodne i jakże moje serce pragnęłoby, aby WSZYSCY tu obecni tak sobie wzajemnie pomagali. STOP! A, co ja zrobiłam do tej pory w tym kierunku? NIC. Poczułam się zawiedziona sobą. Tym razem, to sobą byłam zniesmaczona. W swoim sercu domagałam się słowa: „przepraszam”, a jak mój mąż spuentował później, gdy mu opowiedziałam o swojej wizji: „Czekałaś na „przepraszam”, a zachowując się w pomocny sposób mogłabyś doczekać się podziękowania”. Miał rację, choć w momencie, gdy widziałam opisany przeze mnie obrazek, już nawet nie o wdzięczność chodziło, a o zwykły, mały gest życzliwości, który tak wiele dobra może wprowadzić to naszego świata. Taki drobny, mały gest, nie wymagający ode mnie żadnego wysiłku, a jakże znacząco mógłby poprawić tym dziewczynom odnalezienie się w kolosowych realiach, a szerzej wszystkim tu obecnym dać poczucie bycia w warunkach wzajemnej życzliwości.
Co więcej, gdy sobie prześledziłam te sytuacje, to doszłam do wniosku, że uczennice mogły czuć się niekomfortowo w tym miejscu. Zostały tu przyprowadzone przez nauczyciela. Do miejsca pełnego podróżników i zapaleńców, a wśród nich one – nastolatki próbujące odnaleźć swoje miejsce w świecie. Ich brak słowa „przepraszam” raczej wynikał z nieśmiałości, świadczył o nieumiejętności swobodnego wpasowania się w to otoczenie, a nie o braku kultury.
A gdyby tak takim małym gestem „zarazić” innych i rzeczywiście wszyscy wszystkim pomagaliby w taki sposób przejść pomiędzy rzędami do wyjścia, a potem do powrotu na miejsce… Widzicie to? Bo ja tak. Byłoby pięknie. Mam nadzieję, że następnym razem będę umiała się właśnie tak zachować. To byli by prawdziwi KOLOSI na Kolosach, tak prelegenci jak i widownia.
Tymczasem życzę Wam kochani pięknego, szczęśliwego, radosnego i pogodnego tygodnia.

Dodaj komentarz