Ty i ja dwa różne światy – wyd. 2 poprawione

Lato, lato, więc fragment wakacyjnej historii miłosnej 🙂

Kiedy marzenia zamieniają się w rozczarowanie

Pięć / sześć lat temu

Punktualnie o dwudziestej otworzyłam mu drzwi, sama będąc gotowa do wyjścia. Wszedł i jak to miał w zwyczaju oparł się barkiem o framugę.

– Cześć, super, że jesteś! – przywitałam go podekscytowana i cofnęłam się do babci, żeby powiedzieć jej, że wychodzę. Podniosła głowę znad książki i życzyła mi, żebym dobrze się bawiła. Pocałowałam ją w policzek i biegiem puściłam się do wyjścia, po drodze zakładając buty.

To był moment, w którym Kamil postanowił mnie zaskoczyć. Przytrzymał mnie za ramiona, nie pozwalając wyjść.

– Dokąd to? – Co za głupie pytanie.

– O co ci chodzi? – Sapnęłam niezadowolona.

– W coś ty się ubrała? – Zatkało mnie. Naprawdę zadał to pytanie?

– W ciuchy – odparłam nieco kpiącym tonem, nie chcąc okazać zbytniej irytacji. Kamil odsunął mnie na wyciągnięcie swoich rąk i zlustrował mnie tak, że zrobiło mi się gorąco.

– Wyglądasz zbyt wyzywająco – powiedział powoli.

Co to było? Ze zdziwienia otworzyłam buzię, a on włożył ręce do kieszeni i ostentacyjnie zaczął oglądać sufit.

– Żartujesz sobie ze mnie? – Przymrużyłam powieki.

– Z tak ubraną, nigdzie nie idę. – Zachowywał się jak uparty osioł.

– Nie mówisz serio? – Niedowierzałam. Nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na mnie tak, że wiedziałam, że mówił jak najbardziej poważnie.

– Pamiętaj, że bez Kamila nigdzie nie pójdziesz! – krzyknęła babcia z salonu. Nie do wiary, ależ ona miała słuch.

– Kamil, błagam. – Przechyliłam głowę i spojrzałam na niego przymilnie.

– Nie – powiedział unikając mojego wzroku.

– To w co mam się ubrać? Dresy?! – spytałam poirytowana.

– Niezły pomysł. – Jego odpowiedź zamurowała mnie.

– Dobra – dotarło do mnie, że wiele z nim nie wskóram – co ci się nie podoba w moim stroju?

Właśnie moje wyjście stało pod znakiem zapytania i fundował mi to mój najlepszy przyjaciel. Nareszcie przestał oglądać sufit i spojrzał na mnie.

– Wszystko. Załóż normalne spodnie i bluzkę, a i jeszcze zrób coś z twarzą i możemy jechać. – Machnął ręką w moją stronę. Stał w drzwiach wejściowych i rządził.

– Cały makijaż to tusz i błyszczyk – oświeciłam go. Zadrżał mi głos przy tych słowach i przez chwilę obawiałam się, że się rozpłaczę. Jeszcze raz przyjrzał się mojej twarzy, aż padł pozytywny werdykt.

– Dobra, z tym niech ci będzie.

Nie pozostawił mi wątpliwości, że na więcej ustępstw nie pójdzie. Chcąc nie chcąc poszłam się przebrać. Włożyłam jasno niebieskie dżinsy i blado żółtą bluzkę, do tego granatowe tenisówki. Szału nie ma, ale chociaż się wyskaczę. – Szukałam pozytywnych stron całej tej szopki.

– Możemy iść? – zwróciłam się do niego cierpko.

– Nooo nie wiem… – Przyglądał się mi sceptycznie.

– Powiedziałeś spodnie i bluzka, i są spodnie i bluzka – weszłam mu w słowo. – W co ty byś mnie ubrał? – Wcale nie byłam ciekawa jego odpowiedzi.

– Najchętniej w worek – burknął pod nosem.

– Zwariuję z tobą. – Odechciewało mi się z nim rozmawiać.

– Idziemy. – Wzruszył niezadowolony ramionami i przepuścił mnie przez drzwi.

No wreszcie. Po chwili usłyszałam, jak pod nosem wymamrotał, coś o mnie zamkniętej na klucz do osiemnastki. Wsiadając z nim do samochodu zobaczyłam, że minę miał mało zadowoloną. Co ja takiego zrobiłam? Chwilę później mogłam stwierdzić z całą pewnością, że nie było nawet jednej dziewczyny idącej na zabawę, ubranej mniej wyjściowo niż ja. A temu mój wygląd nadal nie pasował!

Po wejściu do lokalu, zapomniałam o urazie. Muzyka porwała mnie od razu na parkiet i nie oglądając się na Kamila rzuciłam się w wir tańca. A on podchodził do mnie, co chwila sprawdzał, co robię, z kim tańczę i czy aby nie za blisko. Miałam wrażenie, że wszystkich chłopaków, włącznie ze znajomymi, którzy chcieli ze mną zatańczyć, odstraszał swoją postawą wobec mnie. Wiedząc o jego umiejętnościach w sztukach walki, nie było nic dziwnego, że po chwili jedynymi osobami, z którymi mogłam tańczyć były moje koleżanki. Mimo wszystko starałam się nie przejmować nim. Udało mi się to, aż do chwili, gdy puszczono wolną piosenkę. Nikt nawet nie spróbował zaprosić mnie do tańca, więc usiadłam.

Przyglądałam się parą na parkiecie i po chwili zaskoczona zobaczyłam Kamila z piękną blondynką. Z nudów przyglądałam się im. Tańczyli przytuleni. No proszę, pomyślałam z przekąsem, ja nie mogłam trzymać chłopaka za rękę, a on… On gładził jej włosy, ona dotykała jego karku. Tańczyli wpatrzeni w siebie, świata poza sobą nie widząc. Niezłe ciacho z Kamila pomyślałam, szkoda, że zajęty. Podzieliłam się swoją uwagą z Amandą. Usłyszałam, że i owszem jest zajęty, ale na pewno nie przez tę, z którą tańczy. Na moje nieme pytanie, nic więcej nie usłyszałam. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do oglądania tego, co się działo na parkiecie.

Dotarło do mnie, że do tej pory myślałam, że Kamil jest mój. Przyjaciel, dla którego najważniejsze są wygłupy i czas spędzany ze mną. Jednak okazało się, że coś mi umknęło, a mianowicie to, że nie byliśmy już dziećmi. Jak na dwudziesto-dwu latka przystało dziewczyny zaczęły interesować go w inny sposób. Ja byłam spoko koleżanką, ale małolatą. Fakt, że dla niego niewyobrażalne było, żebym założyła krótką spódniczkę, która w dodatku nie była wcale taka krótka, mówił sam za siebie. To, co do tej pory było super, zaczęło przeszkadzać. Traktował mnie, jak swoją małą siostrzyczkę, nie widząc we mnie dziewczyny. Zresztą przy takim bóstwie które miał obok siebie, nie było czym się dziwić.

Około pierwszej w nocy didżej puścił kawałek, o który wcześniej poprosiłyśmy go z moimi przyjaciółkami. Z Amandą, Moniką, Kaśką i Anetą wyskoczyłyśmy na parkiet z naszym układem, który trenowałyśmy intensywnie przez ostatnie trzy tygodnie. Monika ułożyła choreografię, w której były wszystkie fajniejsze elementy tańca nowoczesnego. Figury były wpisane w dopracowany w każdym detalu układ taneczny. Byłyśmy z siebie zadowolone, bo wyszło nam bezbłędnie.

Dziewczyny oglądały nas z zainteresowaniem, a chłopakom szczęki poopadały, zamiast tańczyć, oglądali nas, a właściwie pożerali wzrokiem, niektórzy nawet gwizdali z podziwem. Z zadowoleniem zauważyłam, że Kamil nie odrywał ode mnie wzroku. Miło było wreszcie skupić na sobie jego uwagę. Gdy taniec się skończył dostałyśmy gromkie brawa. Dziewczyny podeszły do nas ze słowami uznania, a chłopaki otoczyli nas wianuszkiem i zaczęli z nami tańczyć. Było przyjemnie i wtedy zobaczyłam Kamila idącego w moją stronę chmurnego jak burza. Stanął przede mną i chłopakiem, z którym tańczyłam.

– Odbijany – warknął. Chłopak uciekł jak oparzony. Udawałam nieco naburmuszoną, choć w sumie byłam zadowolona z jego obecności. Kamil jednak wcale nie chciał ze mną zatańczyć, tylko powiedział, że jedziemy do domu.

– Tak wcześnie? – zapytałam z niedowierzaniem.

– Wcale nie jest wcześnie – odburknął.

– O co ci chodzi? – spytałam obrażona.

– O nic – wzruszył ramionami – po prostu wracamy do domu.

– Mój taniec ci się nie podobał? – dopytywałam bezskutecznie.

Nie odpowiedział na moje pytanie, tylko skierował kroki do wyjścia. Dałam słowo babci, że bez Kamila nie zostanę, więc nie miałam wyboru, musiałam za nim pójść. Na różne sposoby próbowałam przekonać go o powrocie na zabawę, ale tylko otworzył dla mnie drzwi samochodu i delikatnie acz stanowczo zadbał o to, abym do niego wsiadła. Po chwili i on był w środku, po czym bez słowa odpalił silnik i ruszyliśmy. Odwróciłam głowę, byłam zła na niego za tak szybkie i niespodziewane zakończenie zabawy. Przez całą podróż nie spojrzał ani razu w moim kierunku. Trzeba jednak przyznać, że gdy dojechaliśmy otworzył dla mnie drzwi samochodu i odprowadził pod dom.

Zatrzymaliśmy się, spojrzałam na niego, a on na mnie. Skrzyżował ramiona i ewidentnie czekał na moje pretensje, którymi najpewniej nie zamierzał się w ogóle przejąć. A ja pomyślałam o czymś zupełnie innym. Zawahałam się tylko przez chwilę, po czym zarzuciłam mu ręce na szyję, a on odruchowo złapał mnie w pasie. Wspięłam się nieznacznie na palce i pocałowałam go w usta. Był to krótki pocałunek, ale zrobiło mi się przyjemnie. Kamil na moment przytrzymał mnie i spojrzał w taki sposób, że serce zabiło mi szybciej, ale on po chwili odsunął się ode mnie. Minę miał dziwną, wyglądało na to, że był zszokowany moim zachowaniem i szybko bez słowa odszedł. Poczułam się zażenowana i rozczarowana jego reakcją. On pewnie wróci na dyskotekę i może będzie tańczył z tamtą dziewczyną albo jakąś inną, pomyślałam z zazdrością.

Od tamtego czasu zmienił się mój stosunek do niego. Dotarło do mnie, że byłam w nim zakochana, tylko do tej pory nie umiałam tego nazwać. Z utęsknieniem wyczekiwałam każdego spotkania, gestu, słowa, uśmiechu, który oznaczałby, że on też jest mną zainteresowany w taki sposób jak ja nim. Moje wysiłki spełzały na niczym. Był dla mnie miły i przyjacielski, ale nic poza tym. Nie traciłam nadziei, przez te ani przez następne wakacje, ale on widział we mnie tylko młodszą koleżankę.

***

Pozdrawiam serdecznie w ten upalny dzień lata 🙂

Dodaj komentarz