Pragnienie romansu i przygody

fantasy-3077928_1920

Kobiece serce pragnie romansu i przygody. Pragnie mężczyzny, z którym będzie tę przygodę przeżywało i to nie na chwilę, do pierwszego sztormu, ale na zawsze, do końca życia. Chcemy być najważniejsze i akceptowane z naszymi słabościami. Chcemy kochać ze wzajemnością. Pragniemy głębokich, prawdziwych relacji. Czy to głupie i infantylne? Świat zdaje się nam to wmawiać. Powinnyśmy być wyzwolone, wchodzić w związki partnerskie, nie będę przytaczała tych wszystkich haseł, ale mam nadzieję, że wiecie o jaką ideologię mi chodzi – ten cały bełkot, który pod płaszczykiem przyznawania nam praw do czegoś tam, ubrany w piękne słówka, tak naprawdę odbiera nam naszą wyjątkowość. Czy to oznacza, że mamy przestać słuchać siebie? Myślę, że świat tego właśnie by chciał. Ale, czym jest ten świat, któremu tak zależy, aby nasze marzenia i pragnienia zostały unicestwione? Według Biblii panem tego świata jest szatan, a jemu na pewno zależy na naszej śmierci i czyż właśnie wyzbycie się swojej istoty nie jest śmiercią. Nie śmiercią ciała, ale śmiercią ducha. A może świat się nas boi? Naszych pragnień, które koncentrują się na miłości i relacjach. Bo jakie jest imię Boga? – Miłość. Więc jeśli pójdziemy za głosem naszego serca, to może się okazać, że spotkamy się z Nim.

Przyjrzyjmy się początkowi Starego Testamentu, Księga Rodzaju: „Możesz jeść owoce ze wszystkich drzew tego ogrodu. Nie wolno ci jednak jeść z drzewa poznania dobra i zła, bo gdy zjesz z niego, na pewno umrzesz”. I co Bóg się pomylił, nie umarliśmy? Moje spostrzeżenia mówią coś innego. Wstydzimy się samych siebie, tych porywów serca, pragnień i zastępujemy je ambicjami dobrego wykształcenia, prestiżowej pracy, osiągnięć, którymi moglibyśmy się poszczycić, bo samo bycie człowiekiem to za mało. Odrzucamy siebie samych – umieramy, a przyoblekamy się w okrycia, które dodają nam pewności siebie. Czym są mądrości tego świata i jak wielu popada w rozpacz, gdy sukces nie przynosi sercu ukojenia ani ulgi ani prawdziwej długotrwałej radości. I bynajmniej nie mówię, że dobre wykształcenie i realizowane innych celów życiowych jest czymś złym, nie o to mi chodzi. To jest dobre, bo mamy rozwijać swoje talenty, ale nie one są naszą istotą, nie jesteśmy nimi i nie one świadczą o naszej wartości. Czyż nie powinno być naszą największą ambicją rozwijać swoją umiejętność dojrzałego kochania drugiego człowieka? Ta droga nie jest łatwa, a jednak myślę, że warto jej szukać, a gdy się ją znajdzie to nią podążać.

Kolejną kwestią jest, czy my wiemy co to znaczy kochać. Bo uczucie zakochania, to jeszcze nie miłość. Czy, gdy ukochany zawiedzie mnie, zrobi coś co mnie skrzywdziło, to mam prawo nawrzeszczeć na niego, pokazać mu jak podle się zachował albo ukarać go swoim milczeniem, czy w inny sposób dać mu odczuć, jak bardzo mnie zranił. Tylko wiecie co, on wcale nie czuje wówczas, że zranił, tylko czuje się raniony i de facto to mu się właśnie dzieje. Napadając na ukochaną osobę w ten sposób domniemamy, że jej zamiarem było nas zranić, i oceniamy, a ta ocena może być krzywdząca. W ten sposób nie obdarzamy drugiej osoby miłością. Więc co mamy zrobić, bo miłością na pewno nie jest pozwolenie na krzywdzenie siebie – to jest masochizm. „Zaprzeć się samego siebie” – pomimo targających nami emocji nie obwiniać, nie krzyczeć, nie ranić, tylko mówić o sobie. Otworzyć swoje serce i pokazać, jak mnie zabolało. Uczyć go siebie, aby nie ranił mnie ponownie. Nie interpretować zachowania ukochanej osoby, bo w większości razy będziemy dalecy od prawdy. W drugą stronę, umiejętność wysłuchania racji rozmówcy, nawet jeśli jest to niezgodne z tym co czujemy, jest ogromną sztuką. Złożyć obrazek w jedną całość. Ty zrobiłeś to i to: spełnienie potrzeb, zachcianek itp. i to było ważne i dobre dla ciebie, ale nie uwzględniłeś w tym mnie i we mnie wywołało to: smutek, rozczarowanie, poczucie że nie jestem dla ciebie kimś wyjątkowym itp. Następnym razem dobrze, gdybyś spytał mnie, zrobił to wówczas gdy… itd. Potrzebujemy dialogu, który nie oskarża, a prowadzi do dobrych zmian. Obyśmy mieli pragnienie takiego życia, bo to oznacza, że już pozwoliliśmy Bogu w nas działać.

W powieściach, które piszę, staram się zawrzeć, jak ważny jest obopólny szacunek. Miłość, która wsłuchuje się w drugą osobę. Prawda, która wyzwala i prowadzi do prawdziwej bliskości. Słowa, które wyrażają nasz zachwyt nad ukochaną osobą. Docenienie, które pokazuje jak cenimy sobie to kim jest i co robi nasz ukochany / ukochana. I piękno, którego tak bardzo potrzebują nasze dusze. Udane związki nie są wymysłem pisarzy, a miłość nie jest tylko możliwa w powieściach. Uczmy się kochać innych i siebie samych. Tak na zakończenie obrazując pewne społeczne zachowanie: nie możemy z większą życzliwością i szacunkiem odzywać się do przykładowego sąsiada niż do męża, czy żony. Słowa mają moc, mają znaczenie.

Miłość nie rani, tylko dodaje skrzydeł. Oby nasze serca nigdy się nie poddały, oby walczyły o miłość. Uczmy się jak mądrze kochać i jak przyjmować miłość.

***

Życzę Wam pięknego tygodnia, pełnego dobra, radości i życzliwości ❤ ❤ ❤      Elżbieta Kosobucka

1 thoughts on “Pragnienie romansu i przygody

  1. Synkowi właśnie dziś czytałam o stworzeniu świata i zapoznawałam go z Adamem i Ewą. 😊
    Wszystko, o czym tutaj napisałaś, jakbyś wyjęła z mojego serca. Jednak nawet to mimo że tak pięknie brzmi, jest bardzo trudne. Chciałabym dodać jedną najważniejszą rzecz do tego wspaniałego tekstu. Żeby związek prawidłowo funkcjonował i był budowany na prawdziwym fundamencie, oboje muszą powierzyć życie Bogu. Jeśli dla kobiety i mężczyzny Bóg będzie na pierwszym miejscu, to jestem pewna, że taki związek jest w stanie przetrwać całe życie. Nie chcę tylko nikogo umoralniać. Piszę to ze smutkiem, bo mój partner jest niewierzący. Dziś widzę, jak ogromna przepaść jest między nami przez to.
    Naprawdę pięknie napisałaś. Mocno Cię ściskam.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz